- Oczywiœcie. Wiele osób przechodzi przez teren góry Coronet, gdy¿ dzieli ona Sinnoh na dwie czêœci, wschodni¹ i zachodni¹ - powiedzia³ ch³opak, rozpoczynaj¹c swoje ukochane wyk³ady. Wiedzia³ nawet du¿o, poniewa¿ by³ zapalonym molem ksi¹¿kowym. To w³aœnie w bibliotece natknê³aœ siê na niego po raz pierwszy. Zasn¹³ nad ksi¹¿k¹... A jak tak drzema³, wygl¹da³ uroczo...
No dobra, koniec z opisywaniem i komplementowaniem ch³opaka, na to czas bêdzie póŸniej.
Doszliœcie do bramy oddzielaj¹cej miasto od lasu. Deszcz tak was zmoczy³, ¿e nie wygl¹daliœcie jak wy - niezwyk³a fryzura Saturna zniknê³a, a na jej miejscu pojawi³o siê k³êbowisko mokrych od wody kosmyków, natomiast ty... Ech, z tob¹ nie by³o problemów, jako jedyna z pi¹tki komandorskiej nie figurowa³aœ na ¿adnej z list cz³onków TG... Czasami siê przydawa³o, gdy cz³owiek pragn¹³ wyjœÌ na miasto.
No, w koùcu wolnoœÌ... Albo po normalnemu mówi¹c - droga przechodz¹ca przez las. Pusta, nikogo... Zapewne deszcz wszystkich wyp³oszy³... Znaczy siê, ludzi, bo Pokemony by³y.
- Hm... - Saturn zmruÂżyÂł oczy, obserwujÂąc teren. - O ile dobrze pamiĂŞtam, to na koĂącu tej drogi jest rozwidlenie... Jedno prowadzi do Celestic, natomiast drugie do Solaceon, a nastĂŞpnie do Hearthome. Nie sÂądzisz, Âże fajniej byÂłoby wybraĂŚ drogĂŞ zawczasu... A potem na przykÂład... PotrenowaĂŚ? - zapytaÂł z oÂżywionym wyrazem twarzy.

- Oczywiœcie, moja droga - Ch³opak wykona³ ten sam gest i wyci¹gn¹³ Pokeballa, z którego po chwili wypuœci³ Toxicroaka. Ty to samo zrobi³aœ z Amphym. W zasadzie... Nie by³o ¿adnego kontaktu z elektrycznoœci¹, tylko jego we³niste cia³ko nieco przyklapnê³o od nadmiaru wody... No, ale to jakoœ prze¿yjesz, co nie?
Uczyli was tego na zajêciach. Jak wypatrywaÌ cele w trudnych warunkach. By³y to straszne lekcje, ale ka¿dy cz³onek zespo³u musia³ mieÌ opanowan¹ t¹ umiejêtnoœÌ - bo gdyby nagle spotka³ jakiegoœ tajniaka?
Dodatkowo do tych zajĂŞĂŚ mieliÂście wykÂłady... Okropne, bo o zabijaniu... Gdyby tajniak nakryÂł was na czymÂś... Podejrzanym.
PotrzÂąsnĂŞÂłaÂś gÂłowÂą, prĂłbujÂąc wyrzuciĂŚ z niej te wspomnienia. Zamiast rozmyÂślaniem o tragicznej przeszÂłoÂści, zajĂŞÂłaÂś siĂŞ obserwowaniem i wypatrywaniem PokemonĂłw.
MnĂłstwo wodnych typu Poliwagi, Tympole. OprĂłcz tego zauwaÂżyÂłaÂś gdzieÂś jednego przedstawiciela gatunku SlakothĂłw i Shroomishe.

Owieczka nic nie odpowiedziaÂła, tylko spojrzaÂła nieco zÂłowrogo na grzyba. Hm, to chyba znaczy, Âże gotowa.
Saturn uœmiechn¹³ siê lekko na widok tego... No, niezbyt ³adnego Pokemona.
- Wiesz, ¿e nie lubiê decydowaÌ za ciebie - mrukn¹³. Nadal obserwowa³ teren zmru¿onymi oczami. Ech, ten to nawet nie dba o wzrok...
Ech, ale przejdÂźmy do Shroomisha. Amphy zbliÂżyÂł siĂŞ nieÂśmiaÂło do grzyba i coÂś zabeczaÂł w Pokemonowym jĂŞzyku. RoÂślinne coÂś przez chwilĂŞ siĂŞ wahaÂło, ale w koĂącu wystÂąpiÂło na niezalesiony teren...
- Aha, i co do tej wodnej trenerki... Jak masz na myœli jak¹œ liderkê, to w Jotho nie ma wodnej sali... - us³ysza³aœ rozbawiony g³os swojego ch³opaka. Chyba za dobrze siê bawi³.

- Powodzenia, przyda ci siĂŞ - odpowiedziaÂł tym samym wesoÂłym tonem. JuÂż chciaÂłaÂś siĂŞ do niego odwrĂłciĂŚ i poczochraĂŚ mu wÂłosy dla zabawy, gdy zauwaÂżyÂłaÂś, co siĂŞ z nimi staÂło.
Mimo deszczu nie byÂło ciemno - sÂłoĂące ÂświeciÂło normalnie, a na niebie widniaÂła wyraÂźna tĂŞcza. W tym otoczeniu wÂłosy Saturna wydawaÂły siĂŞ nieco inne niÂż zwykle w takich warunkach. Na szczĂŞÂście po chwili znalazÂłaÂś wytÂłumaczenie.
Na jego twarzy i szyi widniaÂły niebieskawe krechy jakby deszcz spÂłukaÂł farbĂŞ z gÂłowy...
Trudno, tym bêdziesz martwi³a siê póŸniej. Czas na walkê.
Owieczek spojrzaÂł na ciebie jak na wariatkĂŞ. Zapewne nie wiedziaÂł, o co chodzi ci z atakiem. KurczĂŞ, a tak fajnie siĂŞ zapowiadaÂła ta walka.